Organizacja szkolenia outdoorowego lub wydarzenia integracyjnego to najczęściej spore przedsięwzięcie logistyczne. Brak dopilnowania szczegółów = kłopoty.
Razem z Maćkiem Cichockim dotykamy tematu wyjazdowych szkoleń integracyjnych, outdooru ze szczególnym naciskiem na jego elementy edukacyjne. Mówimy też o tym jak sami w SET Adventure podchodzimy do wybranych zagadnień związanych z outdoorem.
Zapraszam do lektury!
Marcin: Wydarzenie integracyjne, szkolenie outoorowe – to dobrze brzmi. Z punktu widzenia trenera, jestem przekonany, że takie aktywności powinny mieć określony cel. Bez tego staną się zbitką zabaw i gier. Może nawet będą atrakcyjne dla uczestników, ale przecież biznes organizuje je po to by osiągnąć jakiś konkretny cel. Jakie zatem cele są realizowane poprzez szkolenia i wyjazdy w formie outdooru?
Maciek: Zanim o celach to pozwól, że podzielę się swoim doświadczeniem. Swoją karierę zawodową zaczynałem w dużej korporacji. Przy tej okazji miałem sposobność uczestniczyć w kilku wyjazdach integracyjnych. Jak każdy pracownik, cieszyłem się na odrobinę wolnego, trochę zabawy i bar typu open. Szczerze mówiąc nic się po takich wyjazdach nie zmieniało ale jak mawiał klasyk “chodzi o to żeby było miło”. Po latach, kiedy zmienił się mój stosunek pracy i do pracy, to znaczy poszedłem na swoje, spojrzałem na takie imprezy z innej perspektywy. Po pierwsze, złapałem się za głowę myśląc o ogromie wyrzucanych w błoto pieniędzy. Po drugie, znów złapałem się za głowę widząc, jak ogromny potencjał takich wyjazdów był rozmieniany na drobne. Teraz, po latach gromadzenia różnych doświadczeń, mam na to pomysł.
I po tym wstępie, czas na odpowiedź na Twoje pytanie. Cel musi być ale wcale nie musi to być integracja. Może, a nawet powinna być wartością dodaną, cel jednak może być inny. Dziś, kiedy projektujemy programy nazywane zwykle “team buildingowymi”, koncentrujemy się na umiejętnościach radzenia sobie w zmianie, odnajdywania się w sytuacjach kryzysowych, uważności i umiejętności czytania ludzi, która leży u podstaw efektywnej współpracy czy umiejętności budowania długotrwałej relacji np. z klientami. Takie wydarzenia idealnie wpisują się w rozwój umiejętności liderskich i wszelkie kwestie związane z zarządzaniem czy budowaniem zaangażowania.
Marcin: No dobrze, ale zespoły przecież przechodzą przez tak zwany cykl życia zespołu. Jedna z koncepcji mówi, że jest to kilka etapów:
- Budowa i integracja
- Docieranie się
- Tworzenie synergii
- Kryzys wieku średniego
- Odnowa i reintegracja lub równia pochyła
Zatem wydaje się, że element integracji jest jednak ważny. Na którym etapie funkcjonowania zespołu inicjatywy typu outdoor najlepiej się sprawdzają?
Maciek: Ładne nazewnictwo :) Najbardziej podoba mi się “kryzys wieku średniego”. Może ze względu na pierwsze cyfry mojego peselu? Wracając do sedna. W zależności od dobranego wyzwania, jego skali i sposobu późniejszego omówienia, możemy wesprzeć zespół w każdej z wymienionych przez Ciebie faz. Dla przykładu – faza docierania, to czas konfliktów w zespole. Zamiast mówić o nich w teorii, możemy pokazać ich naturalną dynamikę w warunkach symulujących walkę o przetrwania. Takie doświadczenie pozwala zrozumieć, że pewne zachowania grupy i poszczególnych osób są naturalne. Taka wiedza, z kolei, daje szansę na okiełznanie i ukierunkowanie emocji i efektywne przezwyciężanie trudności.
We wspomnianej fazie kryzysu, możemy “oczyścić komunikację” w grupie zmuszając (słowo tabu, ale to właśnie robimy) do otwartego wyrażania swoich opinii, potrzeb i zastrzeżeń. W końcu jeśli uczestnicy gry tego nie zrobią to utkną gdzieś w ciemnym lesie i słuch po nich zaginie.
Marcin: Często na szkoleniach spotykam się z grupami, które formalnie nie tworzą zespołów. Współpracują w ramach jednej organizacji jednak w różnych działach a nawet oddziałach. Jest sens organizowania outdooru dla takich grup i jakie mogą być z tego korzyści?
Maciek: Skoro jest sens i potrzeba organizować dla nich szkolenia to jest i sens zrobić coś więcej. Tak naprawdę, odcinając ładne słowa, my realizujemy te same cele co wspomniane warsztaty, tylko zmieniamy miejsce i formę. Po co? Żeby odciągnąć ludzi i ich myśli od codzienności, czyli telefonów, raportów, maili i rozmów z klientami. Od tych wszystkich rzeczy mądrze nazywanych dystraktorami, które powodują, że nawet najlepsze szkolenie bywa mało efektywne. Żeby uwolnić ich naturalne schematy działania, które występują w rzeczywistości czyli również w pracy. Te same, które na sali szkoleniowej są głęboko ukryte pod warstwą politycznie poprawnych odpowiedzi i gry pozorów. Gry, która do niczego nie prowadzi i która już dawno przejadła się graczom.
Marcin: No dobrze, a co z walorami edukacyjnymi? Wychodzimy z grupą w teren, jeździmy czołgiem po poligonie lub wspinamy się na wieżowiec w Warszawie. Jak te doświadczenia przekuwane są w wiedzę i umiejętności, które uczestnicy mogą przenieść na realny biznes i pracę w biurze od poniedziałku do piątku?
Maciek: Pracując z przyszłymi trenerami, powtarzam z uporem maniaka, że samo (nawet najlepsze) ćwiczenie niczego nie uczy. Rozwojowy jest moment refleksji, wyciągania wniosków i analizy zysków i strat. Uczciwego odpowiedzenia samemu sobie, czy to co robię, jak się zachowuję, opłaca się mi, mojemu zespołowi i mojej organizacji. W opiniach, które zbieram po prowadzonych przeze mnie warsztatach często przewija się określenie “prowokował” oraz “zmuszał do myślenia”. To właśnie robimy w naszych projektach. Przy pomocy zadań opartych o survival, militaria, improwizację czy kuglarstwo prowokujemy do myślenia. Oczywiście ma być atrakcyjnie, to sprzyja zapamiętywaniu. Przede wszystkim jednak, ma być szczerze i wartościowo. I rozwojowo.
Marcin: Organizacja szkolenia typu outdoor to spore wyzwanie. Trzeba zorganizować hotel, odpowiednie miejsce całą logistykę i sprzęt. Jak dział HR ma sobie z tym wszystkim poradzić?
Maciek: Wynająć nas do tego. Po co wyważać otwarte drzwi? Kiedy ja potrzebuję naprawić samochód to jadę do poleconego i sprawdzonego mechanika, a nie uczę się serwisować go samemu. Tak też jest z nami. Określ czego potrzebujesz, jakie są wymagania i warunki brzegowe a my zrobimy resztę.
Marcin: Logistyka i lokalizacja to jedno. Pozostaje jeszcze temat przygotowania uczestników. Jak o to zadbać i co to znaczy, że uczestnik powinien być odpowiednio przygotowany?
Maciej: To już ewidentnie nasza rola. Najczęściej klienci chętnie korzystają z tego, że to my przygotowujemy komunikację przed wydarzeniem. Dbamy w niej o to, żeby nie zdradzić niespodzianki ale jednocześnie poinformować uczestników na co mają być przygotowani, w co się ubrać i ile żelaznych racji żywnościowych mieć w zapasie.
Marcin: A jak to wygląda pod kątem sprawności fizycznej? Pytam o to nie bez przyczyny. Zwykle mamy przecież do czynienia z ludźmi zróżnicowanymi pod względem wieku, ogólnej sprawności, siły, czy kondycji fizycznej. Czy to oznacza, że szkolenia outoorowe są tylko dla wybranych, pięknych, młodych i wysportowanych?
Maciek: Odniosę się do tych pięknych i młodych. Dla nich mamy, mówiąc językiem rodem z rajdów na orientację, konkretną wyrypę. Dla innych, wolących wolniej, spokojniej i nie ekstremalnie, mamy inne równie atrakcyjne choć nie wyciskające siódmych potów, formy. Tych pierwszych możemy zabrać zimą w góry i przenocować razem w śnieżnych jamkach. Tych drugich chętnie zaprosimy na deski teatru gdzie wspólnie poimprowizujemy na temat adekwatny do biznesowej potrzeby. Lub zaproponujemy im aktywności terenowe polegające na spacerze na orientację z kompasami i krótkofalówkami. Uwierz mi, spacer też pozwala zrealizować zakładane cele.
Marcin: Natura trenerska kusi by zapytać. Z jakimi ćwiczeniami, grami, atrakcjami możemy jako uczestnicy się spotkać? Co cieszy się największą popularnością?
Maciek: Cóż, szczerze powiedziawszy obawiam się, że z każdymi. Wojtek może znienacka podjechać własnym czołgiem, Tomek zrobi super żarcie z tego co w ściółce zalega, Antek przebrany za konia trojańskiego rozpocznie spacer po linie a Piotrek zaimprowizuje coś z niczego. Co do popularności, to sporym zainteresowaniem cieszą się militaria. Wiem, bo od kilku lat pomagam w organizacji Pikniku MIlitarnego Misja Wschód i widzę ile osób ma ochotę pobawić się w wojsko. Dla nich mamy prawdziwy poligon, wozy pancerne, amfibie i czołgi. Z drugiej strony, coraz więcej powstaje grup improwizacyjnych, co pokazuje jak fajną zabawą i nauką jest improwizacja. Tu też mamy sporo do zaoferowania, ale nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów.
Marcin: Kiedy szkolę na sali szkoleniowej to pogoda nie ma dla mnie większego znaczenia. Oczywiście pod warunkiem, że nie ma czterdziestu stopni upału a sala jest bez otwieranych okien i klimatyzacji. Jak radzisz sobie z warunkami pogodowymi w outdoorze i czy outdoor to tylko okres wiosny i lata?
Maciek: Na początek małe sprostowanie. SET Adventure to nie tylko outdoor. Mamy też programy indoorowe. Możemy przygotować scenariusz zagadki kryminalnej, realizowany w hotelu gdzie przebywa grupa. Możemy spotkać się w teatrze, na wspomnianej wcześniej improwizacji. Możemy też pójść do kina na pokaz nakręconych wcześniej przez grupę filmów. A jak ktoś woli na świeżym powietrzu to też nie będziemy się nudzili. Zimą zaś możemy połączyć warsztat z praktycznym szkoleniem z radzenia sobie w terenie lawinowym, rozpoznawania śniegu i zasad bezpiecznego poruszania się w górach. To ostatnie polecam uwadze wszystkich narciarzy bo góry to jednak żywioł z którym nie ma żartów.
Marcin: Ostatni element, który mnie intryguje to kwestie bezpieczeństwa. Jak się o nie dba, szczególnie gdy wykorzystywane są elementy survivalu czy sportów ekstremalnych?
Maciek: Pierwsza sprawa to nasza kadra. Wszyscy nasi instruktorzy mają wysokie kwalifikacje i stosowne uprawnienia. Mówię o tym, bo to naprawdę nie szuka założyć stanowisko linowe, a jednak od tego wiele zależy, więc uczestnicy muszą pracować pod nadzorem specjalistów. Dbamy o to żeby było bezpiecznie. Wszystko sami sprawdzamy i dopinamy na ostatni guzik. Do tego dochodzą kwestie ubezpieczeń o których zawsze informujemy naszych klientów.
Marcin: Dobra rada dla chcących zorganizować outdoor w swojej firmie?
Maciek: Nie kupować kota w worku, omówić wszystko w kontakcie indywidualnym, bo w końcu w pracy z ludźmi liczą się ludzie a nie strony internetowe czy ulotki produktowe. Najprościej będzie zaprosić nas na rozmowę przy kawie. Bez kawy nie rozmawiamy;)
Jeśli artykuł Cię zainspirował i chcesz zaprosić nas na kawę, kliknij tutaj.