SETki inspiracji
Blog Grupy SET
Slider

134. Nie taki diabeł straszny, czyli o przejściu szkoleń do on-line

Dzisiaj postaram się zebrać to, co jako Grupa SET wiemy o prowadzeniu szkoleń on-line, a może raczej o przeniesieniu szkoleń i warsztatów z sali realnej do wirtualnej.

Na początku przytoczę raz jeszcze tytuł tego artykułu – nie taki diabeł straszny. Pod warunkiem, że zadbasz o kilka podstawowych rzeczy i dobrze się umówisz z uczestnikami szkolenia zaczynając od komunikacji z nimi przed rozpoczęciem zajęć.

No to po kolei.

JAK POPROWADZIĆ SZKOLENIE ON-LINE

  1. Wybór platformy.

Warto zacząć od tego kroku, ponieważ w onlajnie to właśnie narzędzia internetowe dyktują możliwości pracy z grupą. Przetestowaliśmy ich kilka zaczynając od polskiego ClickMeeting, z którego korzystaliśmy już lata temu podczas webinarów, przez testy innej platformy – Webinarjam aż dotarliśmy do najpopularniejszego dziś ZOOMa. O ile dwa pierwsze narzędzia są dość atrakcyjne to nie maja jednej, moim zdaniem najważniejszej funkcji, jaką są wirtualne pokoje, które w warsztatowej pracy zdalnej są po prostu niezbędne. Funkcje pokojów ma również Teams od Microsoftu, ale ogarnięcie tej aplikacji przypomina jedzenie pałeczkami w rękawicach bokserskich. Da się, ale ciężko – i to zarówno z perspektywy użytkownika, jak i trenera. Kiedy piszę ten artykuł pojawia się możliwość pracy na Meets od Google i ta apka jest zdecydowanie przyjaźniejsza od Teams. Dlaczego piszę o różnych narzędziach? Dlatego, że o ile my zdecydowaliśmy się na ZOOM (relatywnie łatwy, duże możliwości i – co bardzo ważne – z jakichś przyczyn nie obciąża łącza internetowego tak mocno jak Skype czy Teams, więc przy stabilnym Internecie (nawet LTE) da się na nim pracować), o tyle nasi klienci biznesowi czasem są zobligowani przez działy IT do pracy na innych niż ZOOM narzędziach. Dlatego warto poznać najpopularniejsze. Ale jeśli pracujesz wyłącznie na rynku otwartym polecam ZOOM – praktyczny i mimo początkowych wpadek, bezpieczny.

 

  1. Projektowanie szkoleń i warsztatów.

Skoro wiemy, jakie możliwości ma aplikacja możemy zabrać się za projektowanie warsztatów, albo raczej dostosowywanie ich do ograniczeń pracy zdalnej. I zapewniam – tego nie można zrobić po łebkach. Że co nie dopowiem to dowyglądam. W świecie on-line nie sprawdzą się długie, okraszone anegdotami moduły wykładowe. Nie licz też na żywe dyskusje uczestników z żarcikami w tle. W onlajnie liczy się sam konkret, co oznacza, że naprawdę wiele rzeczy, które ludzie zwykle robią podczas zajęć na sali musisz wyrzucić ze szkolenia. Szkoda czasu i energii, o którą w onlajnie trudniej. Nie ma sensu, żeby uczestnicy np. wypełniali testy w trakcie zajęć z grupą albo czytali długie studia przypadków. Spotkanie on-line musisz projektować maksymalnie użytecznie, czyli proponować uczestnikom tylko to, czego nie da się zrobić samemu; to co wymaga współpracy z innymi uczestnikami albo z trenerem.

Spotkanie on-line ma służyć wymianie myśli, dawać możliwość zadania pytań, poproszenia o wytłumaczenie, zademonstrowaniu czegoś, itp. Projektując solidnie się zastanów, jaką wiedzę musisz przekazać uczestnikom w formie wykładu, a jaką możesz spokojnie przesłać przed albo po szkoleniu w formie pliku PDF do samodzielnego zapoznania się. Inaczej nie utrzymasz energii i zaangażowania podczas zajęć i ludzie skończą je potwornie zmęczeni. Ty też.
Jak się pewnie spodziewasz to oznacza, że szkolenia on-line nie będą trwały bite 8 godzin, jak tradycyjne. Ale czy tradycyjne tyle trwają?

Popatrz – wprowadzenie do szkolenia przy grupie 12 osób to jakieś 30 minut (z rundą, w której każdy się wypowiada). Podsumowanie szkolenia, również z rundą to kolejne prawie 30 minut. Przerwa obiadowa – zwykle 60 minut plus minimum 2 krótsze, 15 minutowe przerwy w trakcie. Więc jak by nie liczyć wychodzi 5,5 h realnej pracy, z czego pewnie 30 minut do godziny to dyskusje częściowo nie na temat, które czasem trudno zahamować, jak uczestnicy się nakręcą i podchwytują nawzajem swoje myśli albo się z nimi konfrontują.

W on-line wpakujesz wiedzę i rozwój umiejętności z 8-godzinnego szkolenia w 4 – 5 godzin realnej pracy. Plus oczywiście przerwy, plus wprowadzenie i podsumowanie szkolenia z rundą, więc… I tak popracujecie 7 a nawet 8 godzin. My w Szkole Coachów Akademii SET w sobotę ledwie się zmieściliśmy w 8 godzinach zegarowych wyrzucając wszystkie elementy wiedzy, które nie były konieczne poza pracę w wirtualnej sali.

Podsumowując – dostosowując swoje szkolenie do formuły on-line zadbaj, żeby ludzi nie zamęczyć i daj im tylko to, co absolutnie niezbędne, żeby wysiedzieć kilka godzin przed komputerem.

 

  1. Komunikacja i kontraktowanie.

Przygotowując komunikację przed szkoleniem daj dokładne instrukcje dotyczące logowania, instalacji oprogramowania, minimalnych wymagań sprzętowych i tych dotyczących wydajności łącza internetowego. Napisz też o tym, żeby uczestnicy zapewnili sobie komfortowe warunki (są przecież w domu), choćby zamknięty pokój, nawet sypialnia, ale żeby nikt im nie przeszkadzał. Chociaż przyznam, że naprawdę rozkoszne są sytuacje, kiedy gdzieś za plecami uczestników przemyka potajemnie, krokiem szpiega z krainy deszczowców ich druga połówka. :)
Podczas kontraktowania na samym początku szkolenia zacznij od informacji co zrobić, jak coś kogoś rozłączy – jak wrócić do wirtualnej sali, jak i z kim się skontaktować w sytuacji, kiedy coś nie zadziała, itp. Koniecznie zaapeluj też o cierpliwość – narzędzia elektroniczne mają to do siebie, że się zawieszają, że czasem coś nie zadziała albo potrwa dłużej – wszyscy musicie mieć na to zgodę, bo każdemu może się to przytrafić. Nawet Tobie.

 

  1. Prowadzenie szkolenia.

Od samego początku hołduj jednej zasadzie – krócej znaczy lepiej. Chodzi tu nie tyle o czas dla uczestników, ale ten, który Ty wykorzystujesz na przedstawienie się, prezentację celów i programu szkolenia, modułów wykładowych, odpowiadania na pytania, itp. My – trenerzy nie należymy do małomównych (pewnie stąd taki zawód sobie wybraliśmy), więc o ile w pracy na rzeczywistej sali ludzie są w stanie skupić się na 20 – 30 minut naszego gadania, o tyle przed komputerem jest to znacznie trudniejsze. Przed szkoleniem przećwicz sobie, ile czasu zajmie Ci omówienie niezbędnych treści, obetnij to o połowę, potem wyrzuć niepotrzebne przykłady czy anegdoty (ale te potrzebne zostaw, bo jednak zwykle podnoszą ciekawość i zaangażowanie uczestników) a na koniec, podczas szkolenia ustaw sobie stoper na 10 minut, żeby wiedzieć, że jak zapika to trzeba się sprężać. W modułach wykładowych stosuj slajdy, ale również z minimum treści – im mniej liter na slajdzie tym lepiej. To Ty masz mówić, a nie slajd.

Co z flipchartem?
Możesz tak ustawić sobie pokój, żeby móc na tym flipcharcie pisać, ale w świecie wirtualnym slajdy nie są tak męczące, jak w realnym. Można więc zbierać wnioski uczestników na slajdzie albo nawet na dokumencie Word, który uczestnicy będą widzieć dzięki udostępnieniu Twojego ekranu. ZOOM pozwala na jednoczesne używanie kamery z laptopa i telefonu, więc możesz po prostu ustawić telefon na statywie nad biurkiem i pisać ręcznie na kartce A4 zamiast na flipcharcie a potem zrobić zdjęcie notatek i wysłać je wszystkim po szkoleniu. Możliwości jest mnóstwo.

Dawaj jak najwięcej okazji do interakcji między uczestnikami – zapraszaj ich do pokojów, niech popracują sami i potem omówią na forum wyniki swojej pracy. Możesz też – tadam! – korzystać z wielu gier szkoleniowych; naprawdę świetnie się sprawdzają w edukacji on-line, dostarczają wartościowych wniosków a dodatkowo pobudzają zainteresowanie i emocje uczestników.

 

OGARNIĘCIE SPRZĘTU I APLIKACJI

 

  1. Tego nie przeskoczysz. Żeby Twoje szkolenie on-line było przyzwoite (przez słowo „przyzwoite” rozumiem niezbyt długie momenty ciszy, kiedy łączysz uczestników w pokoje, w miarę sprawne przesyłanie plików roboczych podczas szkolenia, itp.) musisz znać aplikację, z której korzystasz na takim poziomie, żeby niemalże móc o niej uczyć. Znaczy, że jeśli uznasz, że „chyba dam sobie radę”, to prawdopodobnie nie dasz sobie rady, kiedy coś się posypie. A posypie się NA PEWNO – wyrzuci kogoś z pokoju w trakcie ćwiczenia a jednocześnie w innym pokoju grupa będzie czekała na jakiś dokument, który nie wiedzieć czemu nie przeszedł i, co gorsza Ty nie będziesz nawet o tym wiedzieć, bo właśnie próbujesz przywrócić uczestnikowi dostęp do wirtualnej sali. Właśnie dlatego na samym początku kontraktujesz z uczestnikami cierpliwość i wyrozumiałość i właśnie dlatego musisz doskonale poruszać się w oprogramowaniu. Nie straszę – po prostu zrób tyle prób przed szkoleniem, żeby najważniejsze funkcje aplikacji ogarniać niemal automatycznie. Poproś rodzinę lub znajomych, żeby się z Tobą połączyli, twórz dla nich nawet jednoosobowe pokoje, ucz się przemieszczać między nimi, ucz się przesuwać uczestników między pokojami, ucz się.
  2. Wszystkie pliki potrzebne do szkolenia trzymaj w jednym katalogu, ponumerowane. Żeby uniknąć chaosu możesz je przesłać uczestnikom przed szkoleniem mailem a potem prosić o otwarcie konkretnego dokumentu w trakcie pracy.
  3. Dobór w pokoje – projektując szkolenie zadbaj, jeśli to możliwe, aby móc tworzyć pokoje w przerwach. To pozwoli Ci na sprawny przydział uczestników do właściwych pokoi. Notuj sobie na boku, kto z kim był – dzięki temu w kolejnej przerwie możesz mieć wpływ czy chcesz, żeby pracowali w takich samych, czy innych konfiguracjach. Poproś, aby w trakcie przerw uczestnicy się nie wylogowywali z aplikacji, tylko wyłączali kamery i mikrofony. Dzięki temu w przerwie dobierzesz właściwe osoby do właściwych pokojów. Ty też się nie wylogowuj. Wylogowywuj. Nie używaj opcji „leave meeting”. I pamiętaj, że jak już wrócisz i uruchomisz kamerę i mikrofon, to uczestnicy już Cię widzą i słyszą, mimo że Ty ich nieJ. Nie grzeb wtedy w zębach albo nie wpatruj się z bliska w ekran, bo wygląda się wtedy przynajmniej śmiesznie.

 

PLUSY I MINUSY SZKOLEŃ ON-LINE

Zacznę od plusów.

  1. Nie wyjeżdżasz z domu na drugi koniec Polski. Uczestnicy też.
  2. Nie mamy ograniczeń geograficznych. Dotąd nasi uczestnicy musieli czekać na uruchomienie edycji szkoły np. w Szczecinie, czy Poznaniu. Teraz nie muszą.
  3. Nauka idzie zaskakująco sprawnie. Jakoś w onlajnie jesteśmy bardziej zdyscyplinowani – punktualnie pojawiamy się na szkoleniu, wracamy z przerw. Dyskusje są bardziej uporządkowane – nikt nikomu nie przerywa (wymusza to aplikacja – zwyczajnie wtedy się nie słyszymy). Oznacza to wprawdzie dużą czujność trenera, żeby widzieć kto podnosi rękę i chce zabrać głos, ale to już po prostu robota trenerska, jak na realnej sali.
  4. Co najważniejsze – w szkoleniach on-line można moim zdaniem bez straty jakości rozwijać zdecydowaną większość kompetencji miękkich. Zarządzanie, sprzedaż, komunikacja, współpraca zespołowa, zarządzanie zmianą, sobą w czasie, asertywność, coaching (choć jeszcze kilka lat temu czytałem oburzone głosy, że coachingu przez Internet nauczyć się nie da, co mnie dziwiło, bo już wtedy prowadziłem sesje zdalne), umiejętności trenerskie (te w nieco ograniczonym zakresie, bo jednak pracy w realnej sali nie da się w pełni zasymulować). Można ćwiczyć umiejętności a nie tylko dostarczać wiedzę. Jest miejsce na feedback, na wnioski, na korekty zachowania.
  5. Praca jest NAPRAWDĘ konkretna. To znaczy jest tak samo konkretna, jak na realnej sali – jeśli uczestnikom zależy, wyciągną ze szkolenia on-line tyle samo, co z tradycyjnego. Jeśli nie – to również w jednym i drugim przypadku będzie podobnie.

 

A teraz minusy.

  1. Utrzymanie uwagi i koncentracji jest trudniejsze. Raz – kilka godzin przed ekranem w bądź co bądź dużym skupieniu. Dwa – brak kontaktu fizycznego z innymi uczestnikami i „czucia” grupy. Trzy – przerwy spędzane osobno, w domu, konieczność błyskawicznego przestawienia się na sprzątanie kuchni po tym, jak dzieci samodzielnie przygotowały sobie jajecznicę – to jednak nieco wybija z rytmu.
  2. Formowanie i dynamika grupy. Nie ma wspólnych kaw, obiadów, nie ma możliwości spędzania nieformalnego czasu razem. To powoduje, że relacje między uczestnikami, ale też trenerem są ograniczone. Nie wpływa to w mojej opinii w żaden sposób na rozwój umiejętności, ale cierpi na tym ta grupowa magia i fajność i ciepło. Tak, tego naprawdę brakuje. Co do dynamiki – powiedziałbym, że jest wypłaszczona, jak krzywa zachorowań, wrrróć! Brak możliwości kontaktu w przerwach i ograniczone możliwości dyskutowania na sali powodują, że nie można się nawet spokojnie pokłócić a potem pogodzić. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej – to właśnie te elementy powodują, że z pewnej liczby nieznających się osób tworzy się jedność, grupa. W świecie on-line ten element jest po prostu zaburzony.

 

I chyba tyle.

Więcej minusów, przynajmniej znaczących nie odczuliśmy.

PODSUMOWANIE

Jak mówiłem w ostatnim odcinku podcastu „To nie MAD-MAX 2”, który znajdziesz tutaj jeśli chodzi o szkolenia on-line, ja sam jestem już chyba w 4 fazie zmiany. Znaczy myślę: „czemu tak późno zaczęliśmy?” I choć strasznie tęsknię za salą szkoleniową to wiem, że na pewno po pandemii duża część szkoleń zostanie w świecie wirtualnym. Myślę zwłaszcza o tym biznesowych, gdzie czas i dyspozycyjność ludzi jest nadrzędna. Ale również w przypadku tych niebiznesowych na pewno w ofercie Grupy SET pozostaną szkolenia on-line z powodów, o których pisałem powyżej. I każdy będzie mógł sobie wybrać. A my chętnie wrócimy na sale szkoleniowe, ale też poprowadzimy kursy z, póki co znienawidzonym przeze mnie, hasztagiem #zostańwdomu.

REKLAMA

A w najbliższych dniach obwieścimy nasz kurs on-line o tym, jak szkolić on-line. Będzie okazja poznać i przećwiczyć wszystko, o czym tutaj napisałem.

Także tego.

Śledźcie nasze fejsbuki i linkdiny.

I jeszcze jedno – ten artykuł nie jest niestety sponsorowany przez ZOOM.

Udostępnij
O autorze: Adam Walerjańczyk
Interesuje się wieloma rzeczami z różnych dziedzin, ale bardzo, bardzo ogólnie. Wesoły i niekonsekwentny. Aktualnie zainteresowany marketingiem, postprodukcją filmową i mediami społecznościowymi. Kieruje się intuicją bardziej niż dowodami. Potrzebuje wokół siebie ludzi o dokładnie przeciwstawnych stylach działania i na szczęście takich ma.
12 komentarzy
  1. Jaro 6 maja 2020 at 18:51

    https://www.youtube.com/watch?v=wV2mfoBRWJk

    dziękuję, wczoraj o 22:00 dowiedziałem się, że w poniedziałek mam pierwsze w życiu szkolenie online prowadzić… Od 5 rano siedzę nad materiałami kontrakt wg Twojej sugestii i sposób opracowywania materiałów kradnę!

    w poniedziałek powiem czy działa :)

    tymczasem….

    • Adam Walerjańczyk 6 maja 2020 at 23:41

      To nie kradnij, tylko się dziel:) Powodzenia w poniedziałek!

      • Jaro 12 maja 2020 at 08:45

        Adamie,

        jestem po, bez cennych uwag do kontraktu byłoby trudno dobry kontrakt jest ważniejszy niż przy formie tradycyjnej. Polecam zakontraktować cierpliwość :)

        nie wiem tylko jak umilić sobie całodzienny pobyt w ciasnym studiu…

        jakiś pomysł niekulinarny?

        • Adam Walerjańczyk 12 maja 2020 at 10:16

          A uczestnicy niemili?
          Moi są mili, więc nie musze sobie umilać:)
          Nawet kiedy pracują w pokojach, zwykle sobie coś czytam, ale niedługo, bo co chwilę albo mnie wołają albo trzeba kogoś przywracać, bo go wywaliło.
          Także tutaj nie pomogę:P

  2. Jacek Jokś 7 maja 2020 at 08:12

    Adam, cenna wiedza! Dzięki za dzielenie się! Ślę dalej w świat! :)

  3. Żana 7 maja 2020 at 08:14

    Dzięki Adam za materiał! Jestem po pierwszym szkoleniu online. Najciekawszym doświadczeniem był trening narzędzi na żywo – grupa genialnie współpracowała ale ważne to, co piszesz – Trening ze znajomymi i znajomość programu to podstawa, aby móc czuć się jak ryba w wodzie i dać sobie spokój i koncentrację na merytoryce. Co ciekawe osoba która nie mogła połączyć się z nami, kiedy po 40 minutach bojów i korzystania z pomocy asystenta technicznego (uwaga w osobie mojego męża – tak tak – to był celowy i przemyślany zabieg z mojej strony, aby podczas pierwszego online nie stracić oddechu), jak już zdołała się połączyć, została przywitania niemalże oklaskami na stojąco. Jeszcze nikt kto spóźnił się do mnie na szkolenie stacjonarne aż 40 minut nie wywołał takiej fali entuzjazmu! To było wyjątkowe! Ale lekcja taka – ćwiczyć wcześniej! i nie lękać się! i podpisuję się pod wszystkim co napisałeś! No i co…. tęsknię za SETEM i za salą! Paaaa

    • Adam Walerjańczyk 7 maja 2020 at 09:14

      Gratuluję!! Przede wszystkim przygotowania, supportu w osobie męża i dobrej roboty!
      Trzymam kciuki za kolejne szkolenia, Twoje i nasze:)

  4. Monika 7 maja 2020 at 20:08

    Bardzo fajny tekst :) Jeśli chodzi o materiały do ćwiczeń to myślę, że dobrze w ogóle przygotować je w chmurze fajnie też sprawdzają się narzędzia do pracy grupowej typu mural, jamboard, Witeboard o Menti już nie wspominając. Możliwości jest wiele i jak się fajnie rozplanuje to szkolenie może być naprawdę dynamiczne i angażujące :)

    • Adam Walerjańczyk 7 maja 2020 at 22:20

      O tych i innych możliwościach napisze Marcin za dwa tygodnie. Będzie odcinek dla zaawansowanych:) Dzięki Monika za komentarz i za inspiracje:)

  5. Kasiadg 8 maja 2020 at 14:08

    Adam, masz już jakieś wnioski/obserwacje/uwagi a propos procesu grupowego online? Zachodzi takiż? Czy w ogóle nie? Jest tożsamy z procesem grupowym “na żywo” czy totalnie odmienny? Bardzo mnie to zaciekawiło…

    • Adam Walerjańczyk 8 maja 2020 at 14:55

      Hej. Trudno powiedzieć. Jest zdecydowanie mniej interakcji wiec tez mniej okazji do przejścia przez proces. Ludzie nie angażują się tak bardzo w relacje, raczej koncentrują sie na edukacji. Póki co mam wrażenie, ze praca z procesem w on-line będzie raczej operacyjna, niż głęboka. Co nie oznacza, że generalnie praca nie jest głęboka, ale procesowo to się nie spodziewam.
      W sumie – dobrze (bo nie ma fazy buntu) i niedobrze, bo grupa jako taka nie staje się silniejsza. Ale to na razie początek naszych kursów – wiadomo im dalej w las tym więcej drzew:)

Napisz komentarz