SETki inspiracji
Blog Grupy SET
Slider

123. Konflikt.

Rzecz będzie o konflikcie. O jego cieniach i blaskach. O tym, jak wpływa na efektywność własną. O produktywności ze sporem w tle.

Najpierw jednak kilka słów o konsekwencji. Bardzo często słyszy się (i ja też słyszę), że pomysł jest dobry, tylko na etapie wdrażania czegoś brakuje. Jakoś idea nie przekłada się na działanie. Na te wszystkie proste czynności, które krok po kroku budują sukces. Jaki jest powód, a raczej wytłumaczenie? Brak konsekwencji.

 

Włosy w kanapkach

Wróćmy teraz do konfliktu. W moim zawodzie mediatora spotykam się z nim na co dzień. Niezmiennie fascynuje mnie w nim, a raczej w ludziach, którzy go tworzą, ogromna, niezłomna i niczym niezachwiana konsekwencja w trwaniu przy swoim. Nie tylko ta pasywna, polegająca na pójściu w zaparte. Jest też ta kreatywna, np. z włosami w kanapkach, spuszczonym paliwem z baku, robieniem czarnego PR swojemu oponentowi.

 

Czyli jednak można być konsekwentnym?

Kiedy zatem warto pozostać upartym i wytrwałym w swoich przekonaniach, a kiedy odpuścić i zobaczyć inną perspektywę, chociażby w imię konstruktywnego działania? Zapraszam do nowego cyklu poświęconego skutecznym metodom wychodzenia z magicznej pętli konfliktu, zaciekłości i zawiści.

 

Schody

Na początek schody, tyle, że nie będzie pod górę (jak to często bywa, kiedy coś się rozpoczyna), ale w dół – stopnie eskalacji konfliktu wg niemieckiego psychologa Friedricha Glasla. Schody, po których, dzięki wspomnianej na początku konsekwencji i uporowi, można zejść na samo dno:

Puszczona w ruch maszyna konfliktu jest trudna do zatrzymania. Nie uda się jej zahamować tym bardziej, gdy nie ma wymiany informacji o przyczynach swojego zachowania i potrzebach. Dopóki jest przestrzeń do rozmowy, istnieje możliwość poszukania wspólnego rozwiązania, na którym mogą zyskać obie strony. W przeciwnym wypadku maleje zaufanie, a zaczyna dominować podejrzliwość. W kolejnych etapach wygrany może być już tylko jeden. Gdyby i tego było mało, zaczyna narastać gniew i agresja, a na wojnie obie strony przegrywają (tracą) cel, spokój i wizerunek.

Jest potencjał!

To prawda, że człowiek ma ogromny potencjał do osiągania swoich zamierzeń. Potrafi być zdeterminowany, zmotywowany i konsekwentny w działaniu, jeśli czegoś zechce. Dlatego, ilekroć wracam z sesji, zastanawiam się, co by było, gdyby ludzie przynajmniej połowę swojej energii i pomysłowości, jaką angażują w konflikty z drugą stroną, zaprzęgli do pracy na rzecz własnej produktywności. Może mieliby czas na książki, dla bliskich, na aktywność fizyczną? Może pieniądze wydane na procesy sądowe, opinie biegłych i rzeczoznawców zainwestowaliby w swój biznes? Może z takim zapasem konsekwencji doszliby jednak do rzeczy wielkich?

A może w tym miejscu zamiast gdybać o innych, zacząć od siebie? Sprawdzić, jak w naturalnych sposób reagujemy na konflikt, jak się wówczas zachowujemy i do czego dążymy? Czy panujemy nad sytuacją czy raczej to ona przejmuje kontrolę nad nami? I jak to jest z tą naszą konsekwencją w sporze?

W kolejnych odsłonach podzielę się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami mediatora. Tak! W przekonaniu, że konfliktem można zarządzać. Można go nawet przekuć na efektywność. Oczywiście to zleży od każdego z osobna.

Zapraszam do kilku sprawdzonych modeli i sporej dawki autorefleksji.

Magdalena Dittmer

 

Udostępnij

Napisz komentarz