SETki inspiracji
Blog Grupy SET
Slider

138. Dystans, Głupcze!

Tytuł tego artykułu to luźna parafraza tytułu książki Tomasza Lisa „Polska, głupcze!” wydanej w 2006 roku nakładem wydawnictwa Świat Książki. Dla przykucia uwagi.

No dobra, wytłumaczyłem skąd tytuł, to teraz do rzeczy.

Ostatnie miesiące to czas totalnej nawalanki społecznej spowodowanej najpierw sytuacją pandemiczną a teraz coraz bardziej polityczną, w sensie wybory prezydenckie. Media tradycyjne umiejętnie podsycają podziały społeczne a media społecznościowe, w sumie niezależne, im wtórują. Nigdy nie byłem przesadnie zaangażowany politycznie, więc i tym razem nie chcę pisać o polityce, bo im więcej o niej słyszę tym bardziej się nią brzydzę. Pewnie dlatego, że jestem idealistą a w polityce widzę cyników. Wszędzie. No może z jednym wyjątkiem – kiedy widzę posłankę do parlamentu europejskiego, Panią Janinę Ochojską przemyka mi się jakiś cień nadziei, że może ten jeden głos coś zmieni w politycznej narracji i nie będzie obliczony na interes żadnej partii albo własny.

Oczywiście głosowałem 28 czerwca i będę głosował 12 lipca. Podoba mi się metafora wybranki życia i autobusu, która lata gdzieś w mojej internetowej bańce – że wybory to nie czekanie na tą idealną jedną jedyną, z którą spędzę resztę życia, ale raczej oczekiwanie na autobus. Żaden nie zawiezie mnie dokładnie w to miejsce, do którego zmierzam, więc wybieram ten, który zawiezie mnie najbliżej. Tyle mogę.

 

No ale rozwińmy metaforę.

 

Na tym samym przystanku obok mnie stoją też jednak inni ludzie. Czekają na inne autobusy, kłócą się, który lepszy. Ostatecznie jednak wszyscy wylądujemy w jednym niezależnie od tego, dokąd chcemy jechać, czy nam się to podoba czy nie. Tak, jakby podjechały dwa, ale jeden się na przykład zepsuł. A na dworze gradobicie, więc i tak wszyscy wsiądziemy.

No to teraz wyobraźmy sobie sytuację, że jedziemy już tym wspólnym autobusem. Nie jest szczególnie miło. Po lewej ludzie młodzi i w średnim wieku, dość zamożni intelektualiści z wielkich miast ze swoim poczuciem liberalnej wyższości. Po prawej nieco starsi w części mniej wykształceni mieszkańcy niewielkich miejscowości i wsi zarabiający poniżej średniej ze swoim poczuciem patriotycznej i podpartej tradycją godności*. Gdzieś z tyłu przygaszone, niepewne osoby w kolorowych koszulkach, pośrodku siedzące na podłodze zmęczone i rozgoryczone osoby do niedawna liczące na to, że uda się odbyć podróż nie autobusem, lecz kamperem, który wynajęły za własne pieniądze z nadzieją, że wszyscy się do niego zmieszczą. Cały ten tłum poprzetykany w 35% obojętnymi twarzami, które zawsze wsiadają do pierwszego lepszego autobusu, bo jechać trzeba nieważne dokąd.

Na czele kierowca, który w konsultacji z dyspozytornią i tak pojedzie w kierunku, który dyspozytor mu podpowie, bo przecież to przedsiębiorstwo komunikacyjne mu płaci a nie pasażerowie, więc będzie słuchał przedsiębiorstwa a nie rozkładu jazdy, który pasażerom zaproponowano. Kierowca siedzi za szybą z pleksi, jest bezpieczny, ma klimatyzację.

Każda zmiana kierunku jazdy przez kierowcę jest komentowana przynajmniej dwojako. Z jednej strony dochodzą głosy, że kierowca wie lepiej, widzi więcej i że w trosce o pasażerów dyspozytor mu podpowiedział, że na pierwotnej trasie są jakieś zakłócenia, dlatego powinien jechać objazdem. Z drugiej, że to skandal i oszustwo, że nie po to płacę za bilet, żeby wieźli mnie, gdzie chcą, tylko skoro już nawet musiałem wsiąść do autobusu, do którego wsiąść nie chciałem, to niech przynajmniej jedzie tam, gdzie zaplanowano, może wtedy jakoś się w tym odnajdę. Pojawiają się wzajemne wyzwiska. To już nawet nie przekonywanie, którego zalążek miał miejsce na przystanku, to jawna manifestacja niechęci, wrogości i pogardy.

Autobus jest dość obszerny i długi a jego silnik zagłusza większość rozmów, więc powstają głuche telefony – jeden drugiemu przekazuje informację co się w autobusie dzieje i kto co mówi. Z każdym przekazaniem informacji pojawia się coraz więcej interpretacji i opinii, więc osoba na końcu nie bardzo wie co wydarzyło się na początku, ale za to doskonale wie co powiedziała jej poprzednia osoba, więc zakłada, że to prawda i że ma pełny przegląd sytuacji.

 

Osoby stojące najbliżej kierowcy słyszą głos dyspozytora z radia: „Skręć na rondzie w lewo, a jak będą pytać, powiedz, że na drodze głównej doszło do kolizji i jest zablokowana”.

 

Komunikat w jedną stronę (jeden pasażer do drugiego):

  1. Znowu na rondzie gdzieś skręcamy, podobno jest jakiś wypadek.
  2. Znowu coś kombinują, znowu zmieniamy kierunek.
  3. Zobacz, zaraz będziemy skręcać, nie wygląda to znajomo?
  4. Patrz, skręcamy, znowu nas oszukali.
  5. A to gnojki, skręciliśmy, robią z nas idiotów.
  6. Ja prdl, nie może tak być, przecież to my płacimy za bilety!
  7. Oszuści, od początku mówiłem, że nas wydymają! I co teraz powiecie? (w kierunku przeciwnej strony).

 

Komunikat w drugą stronę (jeden pasażer do drugiego):

  1. Będzie mały objazd, bo jest jakiś wypadek.
  2. Podobno jest objazd, bo był wypadek, ale i tak dojedziemy szybciej niż pierwotną trasą.
  3. Zaraz skręcamy. Bogu dzięki za dyspozytora, dojedziemy na miejsce o czasie.
  4. Dobry ten kierowca. Inny by się wkurzył a ten po prostu robi swoje i współpracuje z dyspozytorem. I taki miły, uśmiechnięty.
  5. Patrz, skręciliśmy. Na szczęście mamy takiego kierowcę, bo ten drugi by coś kombinował i wylądowalibyśmy w lesie.
  6. Popatrz, jaka ładna droga, dużo ładniejsza niż poprzednia!
  7. Zamknij się (w kierunku przeciwnej strony)! Gdyby nie kierowca to byś teraz stał w korku i się wściekał niedoinformowany ćwoku!

 

Ludzie z kampera przełykają kolejne porcje goryczy czasem próbując przekonywać, że ani jedna, ani druga strona nie mają racji. 30% osób gra na komórkach i czasem pokrzykują na jednych czy na drugich, że ich rozpraszają i że tracą kolejne levele. Kolorowe koszulki siedzą cicho w obawie przed kilkoma łysymi osiłkami w biało – czerwonych koszulkach z orłem na piersi, którzy tylko czekają na nieme przyzwolenie kierowcy, żeby wygasić jakiekolwiek próby dojścia do głosu przez kolorowych.

 

Nie wiem, w którym miejscu autobusu jesteś.

Ale jeśli podstawisz sobie jako kierowcę dowolnego z dwóch obecnych kandydatów, głuche telefony obu stron będą brzmiały identycznie.

Co więcej – niezależnie od tego, kto jest kierowcą i kto dyspozytorem, kierowca jest bezpieczny za szybą z pleksi a dyspozytora nikt nie widzi. Do jakiegokolwiek autobusu wsiądziesz, jakikolwiek autobus podjedzie, sytuacja będzie identyczna.

I teraz wyobraź sobie, że Ty jesteś na przykład z prawej strony i przypadkiem okazuje się, że z tyłu siedzi syn Twojego sąsiada, którego tak lubisz; zawsze uprzejmy, pomocny, wesoły chłopak. Siedzi w kolorowej koszulce, zaszczuty przez łysych, w koszulce, w której nigdy wcześniej go nie widziałeś.

Albo stoisz z lewej, gdzieś na końcu głuchego telefonu, więc już solidnie wściekły i po prawej dostrzegasz byłą opiekunkę swojego dziecka – przemiłą starszą panią, która jeszcze rok temu gotowała zdrowe zupki Twojemu maluchowi i za którą przepadaliście wszyscy. W sumie nadal przepadacie. Tak?

 

A może zależy to wyłącznie od tego kto aktualnie kieruje i kiedy w związku z tym czujesz się zwycięzcą, a kiedy przegranym?

Nie dajmy się rozgrywać.

Ostatecznie wszyscy siedzimy razem, niezależnie od strony. Nieoddzieleni żadną szybą, więc z jednej strony narażeni na wzajemną agresję a z drugiej – zdolni do wzajemnego szacunku.

Kierowcy nie stanie się krzywda; w najgorszym przypadku straci prestiżową pracę i dostanie wysoką emeryturę i państwową ochronę do końca życia. Dyspozytorowi tym bardziej nic nie grozi, kimkolwiek jest, czy będzie.

 

Kiedy więc czytam nienawistne, pełne pogardy posty ludzi z dowolnej opcji politycznej jest mi zwyczajnie przykro. Tym bardziej, że ich skutek to utrwalanie podziałów.

Grafika pokazująca, że na Andrzeja Dudę głosowali w większości mieszkańcy małych miejscowości, z wykształceniem podstawowym a na Rafała Trzaskowskiego ludzie z dużych miast z wykształceniem wyższym sama w sobie wnosi tylko tyle, że tak po prostu było, a i to pewnie nie wszędzie. Ale wrzucona jako post na facebooku powoduje, że osoba ją prezentująca (zakładam, że nie jest to mieszkaniec wsi z wykształceniem podstawowym) podkreśla, że wykształceni ludzie z dużych miast są lepsi niż niewykształceni z mniejszych (mieszkanie w dużym mieście i posiadanie wykształcenia w naszej kulturze są uznawane, jako oznaka wyższego statusu społecznego). A więc robi to samo, co prezes Jarosław Kaczyński wjeżdżając na cmentarz mino zakazu. Jedno i drugie to manifestacja wyższości. Więc skoro ktoś reaguje świętym oburzeniem na wizytę posła na cmentarzu, to jak zareaguje osoba z wykształceniem podstawowym mieszkająca na wsi? Odpowiem – jeszcze większym umocnieniem się w przekonaniu, że powinna głosować na Andrzeja Dudę a dodatkowo jeszcze większą nienawiścią do wykształciuchów z dużych miast za pogardę, którą manifestują. Nie dajmy się rozgrywać.

Postów na facebooku nie udostępniamy dla innych – robimy do wyłącznie dla siebie, bo chcemy być postrzegani przez to, co publikujemy. Każdy radykalny komunikat utrwala podziały w naszym najbliższym otoczeniu; kierowca ma to w nosie. To my ewentualnie pokłócimy się z najbliższymi, to my (niektórzy) piszemy, żeby wyborcy PIS czy PO sami wypisali się z naszych znajomych.

A ja mam kilku znajomych z innej niż moja opcji politycznej.

I spotykamy się i rozmawiamy i pijemy piwo i czasem nawet rozmawiamy o polityce i tak, kłócimy się, jak o wiele innych rzeczy. Ale nade wszystko nie chciałbym skłócić się z nimi na dobre z powodów politycznych. Zbyt cenne są to relacje.

 

Żyjemy obok siebie. Nie dajmy się rozgrywać. Nikomu.

 

*Grupy „lewa” i „prawa” to dane statystyczne z wyborów 28.06.2020. Oczywiście potraktowane wybiórczo.

 

Udostępnij
O autorze: Adam Walerjańczyk
Interesuje się wieloma rzeczami z różnych dziedzin, ale bardzo, bardzo ogólnie. Wesoły i niekonsekwentny. Aktualnie zainteresowany marketingiem, postprodukcją filmową i mediami społecznościowymi. Kieruje się intuicją bardziej niż dowodami. Potrzebuje wokół siebie ludzi o dokładnie przeciwstawnych stylach działania i na szczęście takich ma.

Napisz komentarz