SETki inspiracji
Blog Grupy SET
Slider

95. Beze mnie świat spłonie.

Taka sytuacja.

Trwa trzecia sesja coachingowa z menadżerem, który jest nadmiernie obciążony pracą. Pojawiają się pierwsze oznaki drogi ku lepszemu, mój rozmówca ze swadą opowiada mi o tym, jak wydelegował ostatnio jeden duży projekt i się nim nie zajmuje. Od czasu do czasu porozmawia z pracownicą, której zlecił prowadzenie tego projektu i w ten sposób ma pojęcie o jego przebiegu i wpływ na ewentualne korekty. Wygląda na zadowolonego.

Wtem!

Na ekranie smartfona wyświetla się jakieś nazwisko, mój rozmówca informuje mnie, że musi odebrać, co też czyni. Zaniepokojony wieściami, które usłyszał mówi człowiekowi po drugiej stronie, że ma spotkanie i prosi, żeby zadzwonił do jego pracownika, po czym odkłada słuchawkę. No i ja już widzę, że się wyłączył. Milczę. Obaj milczymy.

„Jeszcze jeden telefon” – przerywa milczenie menadżer. Podnosi słuchawkę telefonu stacjonarnego, wbija trzy cyfry i po chwili wydaje polecenie, po czym odkłada słuchawkę, ale nie z poczuciem ulgi, tylko wciąż widocznym napięciem.

 

– „Co się teraz dzieje?” – pytam.

– „Na drugim końcu Polski wisi system i dwieście osób nie może odbierać telefonów od klientów”.

– „Co się dzieje z tobą?” – doprecyzowuję pytanie.

– „Jak tego zaraz nie naprawimy, to… nawet nie chcę myśleć, co się stanie”.

– „A co się dzieje z tobą?”

– „No co, zdenerwowałem się

– „Czym?

Po tym pytaniu otrzymuję ostrą chłostę wyrażoną spojrzeniem, które mówi: „Jak ty nic nie rozumiesz ignorancie, tam świat wali się w gruzy, a ty mi się tu pytasz o jakieś pierdoły”.

 

ODPOWIEDZIALNOŚĆ, KONTROLA, ZAUFANIE

 

Menadżer dał się jednak zaprosić do dialogu. Kiedy rozebrał sytuację na czynniki pierwsze wyszło mu, że:

  1. Zlecił zajęcie się problemem człowiekowi, który ma wszystkie potrzebne kompetencje i doświadczenie,
  2. Przekazał mu zapewnienie o swoim wsparciu, jeśli będzie potrzebne,
  3. Poprosił o informację, jak tylko sprawa zostanie załatwiona.

Fakty zatem wskazywały, że sprawa może się toczyć bez emocjonalnego zaangażowania mojego menadżera. Tylko co z tego, skoro siedział przede mną jak na szpilkach. Kiedy zapytałem go, co jeszcze może zrobić odpowiedział, że chyba nie dał pracownikowi jasnej informacji o tym, że pomoże, jeśli coś pójdzie nie tak i, że może zadzwonić do niego jeszcze raz i podkreślić, że jak będzie źle, to może spokojnie przyjść do naszej salki i przerwać spotkanie. Wskazałem wzrokiem na telefon.

„Hej, słuchaj, ja chciałem tylko powiedzieć, żebyś się nie spinał i jak będziesz potrzebował pomocy, to po prostu przyjdź do salki a ja przerwę spotkanie”. Po tych słowach już miał odłożyć słuchawkę, ale…: „A tak w ogóle to jaki status? A… Dobra… Okej, no to super. To jakby coś, to dawaj znać” – i tym razem odłożył słuchawkę z wyraźnie widoczny poczuciem ulgi. Spojrzał na mnie:

– „No tak. Miałem tylko powiedzieć, że może w każdej chwili przyjść, ale nie wytrzymałem i zapytałem też jak idzie sprawa

– „I jak idzie sprawa?”

– „Okazało się, że my tego u nas w dziale nie rozwiążemy, tylko zewnętrzny dostawca systemu może coś zaradzić, więc kolega przekazał to do dostawcy i teraz oni się tym zajmują. A tam już sobie poradzą…

– „Zabrzmiało, jakbyś wątpił, że u ciebie sobie poradzą…” – powiedziałem, bo uwielbiam wbijać szpile. Trafiłem.

Logika, jaką udało nam się odkryć dzięki tej sytuacji wyglądała następująco: menadżer czuje się odpowiedzialny za zadanie/projekt/pożar w związku z tym zaczyna się tym zajmować, a więc przejmuje kontrolę nad sytuacją. Zleca gaszenie pożaru pracownikowi przez co teoretycznie powinien oddać kontrolę, jeśli ma pracownika kompetentnego i zaufanego (a takiego miał w tej sytuacji). Kontroli jednak nie oddał, bo zabrakło zaufania i to był najważniejszy wniosek mojego rozmówcy ze spotkania.

 

ŚWIAT SOBIE PORADZI

 

Jestem przekonany, że nie raz ci się zdarzyło np. nie odebrać telefonu, a kiedy oddzwoniłeś okazywało się, że sprawa już załatwiona, że „już nic”. No i dla wielu to fajne, bo nie muszą się tym czymś zajmować, ale wielu będzie dopytywać, o co chodziło, jak poszło i co konkretnie udało się załatwić. I ja nie wiem, która droga jest właściwa – odpuszczania spraw, które się dzieją i nie wymagają mojej interwencji czy drążenia i dowiadywania się, czy aby wszystko poszło tak, jak bym sobie tego życzył. Pierwsza na pewno oszczędza mi nerwów (pod warunkiem, że sprawą zajęli się właściwi ludzie, którym ufam), druga może jednak pokazać ewentualne błędy i pozwolić je odkręcić. Pierwsza może dać ludziom sygnał, że mam w nosie ich wysiłki i jestem zadowolony, że nie muszę nic robić, druga z kolei może spowodować w nich przeczucie, że cokolwiek zrobią to i tak wcisnę swoje trzy grosze i będę ich poprawiać. Gdzie się obejrzysz, dupa zawsze z tyłu.

 

Moim zdaniem ogromne znaczenie mają intencje i podłoże relacji z ludźmi, z którymi łączą nas jakiekolwiek więzy.

Jakże inaczej będzie brzmiało pytanie: „I co, jak było?” skierowane do nastolatka wracającego o drugiej nad ranem z imprezy u kolegi w sytuacji, kiedy jesteśmy przekonani, że nic nie pił, niczego nie palił ani nie wciągał oraz, że nie tarmosił odurzonej chemią koleżanki. A jak będzie brzmiało to pytanie, kiedy warunkowo zgodziliśmy się na jego wyjście i przez pół nocy zastanawiamy się, co się tam dzieje. A on potem nas uspokaja, że impreza była spoko, wprawdzie przyjechała policja, ale na szczęście tylko policja, a nie straż pożarna, bo wtedy to byłby dramat.

 

Jeśli ufamy, przejawy kontroli albo przejdą niezauważone albo będą sygnałem, że się interesujemy.

Jeśli zaś nie ufamy, kontrola staje się nieznośnym chomątem, które odbiera innym samodzielność, decyzyjność i samostanowienie a nam samym przysparza obciążenia i nerwów.

Zatem nic na siłę.

Nie przeceniaj własnej roli w losach świata, wychowaniu dzieci czy istnieniu firmy. Bez Twoich ciągłych interwencji i starań ten świat na pewno sobie poradzi. Jednocześnie bez Ciebie nie byłby on takim samym miejscem.

 

Bądź jego częścią.

Nie próbuj być centrum.

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij
O autorze: Adam Walerjańczyk
Interesuje się wieloma rzeczami z różnych dziedzin, ale bardzo, bardzo ogólnie. Wesoły i niekonsekwentny. Aktualnie zainteresowany marketingiem, postprodukcją filmową i mediami społecznościowymi. Kieruje się intuicją bardziej niż dowodami. Potrzebuje wokół siebie ludzi o dokładnie przeciwstawnych stylach działania i na szczęście takich ma.
4 komentarze
  1. Kasia 13 sierpnia 2018 at 21:48

    Mocne. Daje do myślenia. Dzięki.

  2. Ewa 16 sierpnia 2018 at 09:58

    Świetnie napisane. Konkret.

Napisz komentarz