SETki inspiracji
Blog Grupy SET
Slider

94. Menadżer gwiazd.

Kiedy powstaje ten tekst, mistrzostwa świata w piłce nożnej są na etapie półfinałów. Nie będę pisał o niepełnym sukcesie naszej reprezentacji (taki eufemizm); nawiązuję do sportu, bo to właśnie uznani sportowcy zatrudniają sobie menadżerów. Robią tak również artyści, ale skupię się na sportowcach, bo mechanizm jest podobny, z tego, co wiem.

Sportowiec ma za zadanie koncentrować się na swoim rozwoju. Musi trenować, dbać o dietę oraz występować w reklamach (przepraszam miało nie być o polskiej reprezentacji, ale naprawdę nie mogę się powstrzymać;). To jego praca. Oraz ma wygrywać, jeśli jest sportowcem wybitnym. No a skoro sportowiec wybitny, to i menadżer powinien być wybitny. Niejedna kariera sportowa legła w gruzach przez błędne decyzje menadżera, jak choćby przedwczesne rekomendacje dotyczące zmiany klubu na lepszy, za lepsze pieniądze w celu grzania ławki rezerwowych, która z niewiadomych przyczyn powinna być ciepła. Zatem sportowiec dba o treningi i dietę, a menadżer o całą resztę, żeby sportowiec nie musiał np. negocjować prawnych szczegółów kontraktu. Nie musi się znać na prawie tak samo, jak ja nie muszę się znać na księgowości. Muszę jednak zatrudnić kompetentną księgową, której ufam. Jeśli zabraknie jej kompetencji – urząd skarbowy prędzej czy później uprzejmie zwróci mi na to uwagę. Jeśli zabraknie zaufania – będę musiał ją kontrolować, a więc nauczyć się księgowości, co w moim przypadku jest niemożliwe. Prędzej zostanę kaskaderem. Więc nasz sportowiec zatrudnia menadżera, a ten dba, żeby naszemu sportowcu było lepiej z każdym dniem i żeby mógł bez niepotrzebnych obciążeń wykonywać swoją robotę najlepiej jak potrafi ku chwale własnej i klubu.

I teraz uwaga, bo będzie wolta, która wysadzi Cię z butów.

A gdyby na chwilę postawić świat na głowie i pozwolić decydować pracownikom o zatrudnieniu bądź zwolnieniu menadżera?

Ale wolta co?:) No dobra wiem, nie wysadza z butów.

 

Pracownik chce pracować

 

Przyjmijmy, że pracownik chce pracować, naprawdę się stara. Chce się rozwijać, być coraz lepszym, mieć przestrzeń do decyzji, możliwość wyboru. I chce mieć menadżera, który mu w tym pomoże. Jaki wtedy potrzebny byłby menadżer?

Zachęcam Cię, jeśli jesteś menadżerem do popatrzenia na siebie z tej właśnie perspektywy. Zrób sobie ćwiczenie i zobacz, co ci wyjdzie.

Siądź i przygotuj sobie najprostszą tabelkę z dwoma kolumnami i nieskończoną liczba wierszy. W lewej kolumnie zapisz wszystkie Twoje mocne strony – cechy osobowości, umiejętności, obszary specjalizacji, zdolności, czyli wszystko to, co mogłoby sprawić, żeby Twoi ludzie Cię zatrudnili. Chwal się.

W prawej zapisz wszystkie te elementy, którymi zatruwasz ludziom życie, ograniczasz ich albo po prostu nie wspierasz, czyli wszystko to, za co mogliby Cię zwolnić, gdyby tylko mogli.

Co bardzo ważne – nie twórz profilu menadżera idealnego, do którego coś-tam Ci brakuje, tylko zrób rzetelny rozrachunek z samym sobą i odnoś się tylko do tych elementów, które faktycznie są Twoje. Nie miej dla siebie litości.

I nie siedź nad tym zbyt długo – pół godziny powinno wystarczyć.

Pamiętaj – patrz z perspektywy Twoich ludzi, nie własnej. Wiem, że to może być trudne, bo czasami to będzie tylko gdybanie, ale lepiej sobie pogdybać i potem sprawdzić, co jest jedynie wymysłem Twojej wyobraźni, a co naprawdę ma miejsce.

 

Poznaj swoją supermoc

 

Kiedy już lista będzie gotowa, wybierz z lewej strony te elementy, które są Twoją supermocą. Te, za które w świecie idealnym możesz zażądać więcej pieniędzy niż dziś zarabiasz;)

I to na nich właśnie buduj swoją siłę, koniecznie je rozwijaj. Szukaj okazji, w których możesz z nich korzystać i sprawdzaj, jak działają na Twoich ludzi. To dzięki nim Twój zespół będzie silniejszy, bardziej zwarty i to dzięki nim ludzie nie będą odchodzić z pracy. Bo do pracy przychodzą, a odchodzą od menadżera…

Teraz pora zrobić porządek z prawą stroną. Tutaj musisz zdecydować na czym koncentrujesz się w pierwszej kolejności – czy na tym, co najłatwiej/najszybciej zmienić, czy na tym, co jest największym zagrożeniem, czy też jeszcze na czymś innym. Nie zmieniaj zbyt dużo na raz, bo nie zmienisz niczego. Weź na warsztat jedną, maksymalnie dwie rzeczy i zrób WSZYSTKO, żeby zacząć się ich pozbywać. Pomocna może być wiedza o rozwijaniu nowych nawyków, o której posłuchasz tutaj.

 

Zdecyduj i działaj krok po kroku.

I obserwuj, jak zmiana Twoich nawyków wpływa na zmianę Twoich ludzi.

Albo nic nie rób i poleć ten artykuł komuś, komu może się przydać.

I wiedz, że sprawiasz mi radość czytając moje teksty.

 

Dziękuję;)

 

Udostępnij
O autorze: Adam Walerjańczyk
Interesuje się wieloma rzeczami z różnych dziedzin, ale bardzo, bardzo ogólnie. Wesoły i niekonsekwentny. Aktualnie zainteresowany marketingiem, postprodukcją filmową i mediami społecznościowymi. Kieruje się intuicją bardziej niż dowodami. Potrzebuje wokół siebie ludzi o dokładnie przeciwstawnych stylach działania i na szczęście takich ma.

Napisz komentarz