A więc stało się. Najpierw, wiedziony ciekawością, potrzebą biznesową oraz koniecznością, wydałem kilkaset złotych na kurs on-line składający się z pięciu lekcji wideo, kilku dokumentów w PDF i linków do przydatnych aplikacji. Poinstalowałem megabajty danych, przeklikałem mniej lub bardziej przyjazne międzymordzia (w żargonie IT – interfejsy) rozmaitych stron internetowych i… głupi pozostałem.
Ponieważ potem, po dwóch dniach odłożyłem kurs na bliżej nieokreślone „później”, bo bieżączka, bo projekty, bo urlop, bo…
A potem, po powrocie z urlopu prowadziłem szkolenie dla trenerów i opowiadałem ze znawstwem, jak to pracownicy w organizacjach nie wdrażają umiejętności ćwiczonych na szkoleniach, bo same organizacje temu nie sprzyjają. Bo ktoś, kto nawet przekonał się podczas szkolenia do prezentowanych i ćwiczonych tam technik, po szkoleniu trafia z powrotem do środowiska, które nie jest już tak bardzo przekonane i nie wspiera go w zmianie dotychczasowych nawyków. Ma dowozić wynik, a nie wdrażać jakieś tam nowe techniki. Robić ma.
Ja mam szczęście pracować w środowisku, które w dużej mierze sam tworzę, więc kwestia wymagań ze strony menadżerów u mnie nie istnieje. A jednak, po kilku dniach odłożyłem kurs, który naprawdę mnie przekonywał i co do którego miałem poczucie, że był absolutnie wart swojej ceny. Nadal mam to poczucie.
Szkolenia niczego nas nie uczą. Uczymy się sami.
Uczenie się to podjęcie decyzji o wysiłku, systematyczności i wykorzystywaniu każdej okazji do ćwiczeń. A potem, po podjęciu decyzji, uczenie się to działanie polegające na nudnym powtarzaniu i praktykowaniu tak długo, aż umiejętność stanie się zautomatyzowana. Tego nie zrobi za Ciebie żaden, nawet najlepszy trener.
Nie oczekuj więc, że jakakolwiek szkoła, szkolenie, webinar, czy kurs on-line czegokolwiek Cię nauczą. Nie idź na szkolenie z myślą, że znajdziesz tam inspirujących ludzi i motywację, które dadzą Ci napęd i wiarę we własne możliwości. I, że to wystarczy, albo że zobaczymy. Owszem, pewnie takich ludzi spotkasz, pewnie poczujesz się przez chwilę zmotywowany, ale to nie o to przecież chodzi, prawda?
No chyba, że o to.
Że idziesz na kolejne szkolenie, wybierasz kolejny, drogi przecież kurs po to, żeby znowu udowodnić sobie lub pokazać innym, że rozwój osobisty jest dla ciebie ważny, więc się osobiście rozwijasz.
Ale wiesz co?
Nic nie robisz. Niczego nie rozwijasz. Płacisz za złudzenia i lepsze samopoczucie, oto co robisz.
Jeśli po zajęciach wracasz do codzienności i po kilku dniach odczuwasz spadek motywacji do działania i czekasz tylko na kolejne zajęcia, bo tam przecież znowu naładujesz baterie oraz się zainspirujesz, to nic nie robisz.
Jeśli nie praktykujesz, nic nie robisz więc przestań się oszukiwać. A jeśli musisz jakoś zagospodarować weekendy, kup sobie lepsze samopoczucie wypadem na city-break do Rzymu. A jak już wrócisz i wspomnienia nieco zblakną, poszukaj kolejnego city-breaku, polecam aplikację WakacyjniPiraci. Prawdopodobnie wyjdzie taniej niż szkolenie, a przecież podróże kształcą.
Tak, wiem. Wciąż nie wiesz, czy jesteś wystarczająco dobry / dobra, żeby zacząć praktykować. Że podejmiesz próbę i ci nie wyjdzie i zamkniesz się w sobie, jak jakiś, nie wiem, Wsobiezamykacz. Ale jak inaczej, w takim razie, zamierzasz się tego dowiedzieć? Jeszcze tylko jedna podyplomówka? A potem, dla pewności trzydniowe warsztaty, które polecił ci ktoś, komu ufasz?
Gotowszy nie będziesz, nie będziesz pewniejszy siebie. Ani pewniejsza, ani gotowsza.
Oczywiście, musisz zadbać o solidne podstawy, dzięki którym popełnisz mniej błędów, ale nie oczekuj, że dzięki „solidnym podstawom” poczujesz się pewniej. Otóż nie, nie poczujesz się. Prawdopodobnie będzie dokładnie odwrotnie. I co zrobisz?
Strach jest…
Pisząc ten tekst nie wiem jeszcze, jaki będzie efekt wdrożenia umiejętności, które posiadłem na moim kursie on-line. Ale wiesz co? Dowiem się tego w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, bo tyle czasu zajmie mi realizacja projektu, który rozpocząłem korzystając z nowej wiedzy i pomocy współpracowników oraz zmierzenie jego efektów.
Odniosę sukces i będę dumny? Być może. Wtedy zrobię kolejny, podobny ale znacznie lepszy projekt.
Poniosę porażkę i będzie mi wstyd? Być może. Wtedy zrobię kolejny, podobny ale znacznie lepszy projekt.
Jeśli więc jesteś gotowy wdrażać umiejętności i zawalczyć o różne okazje do praktykowania, ucz się, korzystaj z wiedzy, a kiedy pojawią się porażki, odchoruj je a potem wyciągnij z nich wnioski.
A jeśli nie jesteś gotowy na wdrażanie, nie idź na żaden kurs, mówię ci, leć do Rzymu albo do Londynu. Do Bangkoku leć.
No chyba, że boisz się latać, wtedy poszukaj odpowiedniego dla siebie kursu i czuj się dobrze;)