TOP_tlo_39
SETki inspiracji
Blog Grupy SET

132. Przestań się ruszać, a przetrwasz w bagnie

Jedną z różnic kulturowych między Wschodem a Zachodem jest sposób, w jaki umieszczamy się w otaczającym świecie. My, na Zachodzie jesteśmy jakby w centrum wszechświata, patrzymy na otaczającą nas rzeczywistość przez pryzmat własnych potrzeb i oczekiwań wobec niego, próbujemy go raczej zmieniać niż się do niego dostosowywać. Funkcjonujemy też w paradygmacie raczej walki niż równowagi. My mówimy o walce dobra ze złem, Wschód o równowadze między dobrem i złem – wystarczy spojrzeć na symbol jin-jang, przeplatających się ze sobą ciemnych i jasnych energii.

My mówimy – rozwijaj się, żeby wygrywać, Wschód mówi wygrywaj, żeby się rozwijać.

Wschód (Chiny, Japonia, Korea, Wietnam, Kambodża, Laos, Tajlandia, Tajwan i inne, mniejsze dalekowschodnie kultury) to kultury kolektywne, socjalne, my mamy kulturę skoncentrowaną na jednostce, na sobie.

To oczywiście duże uproszczenie; jestem domorosłym i samozwańczym kulturoznawcą i, jak wiecie wiele tematów ogarniam po wierzchu i na podstawie tych powierzchownych (choć rzetelnych, bo źródeł szukam rzetelnych) informacji wnioskuję.

Wyraźnie pokazują to ostatnie wydarzenia związane z pandemią. Ludzie Wschodu dużo łatwiej podporządkowują się zaleceniom rządu (nie piszę tylko o Chińczykach, gdzie rząd podjął bardzo drastyczne momentami środki włącznie z wyprowadzeniem wojska na ulice), ale też o Japończykach czy Tajwańczykach, gdzie interwencji wojska nie było a mimo tego wszyscy obywatele karnie poddawali się i nadal poddają ograniczeniom wynikającym z panującej pandemii – konieczności pozostania w domu, bezustannej dezynfekcji, noszeniu maseczek, itp. Europa i USA mają z tym kłopot. Trochę jest tak, że my wiemy lepiej, że my możemy więcej, że nie ufamy do końca systemowi i chcemy sami o sobie stanowić.

I to się szybko nie zmieni, zresztą prawdopodobnie nigdy się nie zmieni. W Europie o pandemii mówi się, jak o wojnie z niewidzialnym przeciwnikiem, bo taki język rozumiemy.

Ale uważam, że jest coś, co dziś powinniśmy czerpać z kultury Wschodu – równowaga zamiast walki.

Nie tylko dlatego, żeby opanować pandemię na poziomie Europy czy USA, ale dla siebie samych.

Co ciekawe – pisząc ten tekst zastanawiałem się, jak mogę komukolwiek pomóc tymi kilkoma zdaniami i uznałem, że najważniejsze jest teraz, żeby pokazać, że musimy zadbać o indywidualną równowagę; to czego teraz potrzebujemy to uspokoić siebie samych, zredukować trwające od kilku tygodni napięcie w naszych głowach. Nie wiem, jak to wyglądało na Wschodzie, ale zgaduję, że oni tam myślą nie tyle o sobie samych, ale o całej społeczności – co mogę zrobić, żeby nam przeszło, żeby nas jak najmniej to dotknęło.

 

I nie ma co wartościować – jesteśmy inni. Nie twierdzę, że podejście wschodnie jest lepsze, choć jest mi do niego zdecydowanie bliżej. Ale żyję w Europie i czuję, że niezależnie od moich wschodnich sympatii muszę też zadbać o siebie. I namawiam do tego samego również Ciebie.

 

W sytuacji, kiedy nic nie jest pewne, szukamy czegoś, co może nam dać względne poczucie kontroli; więcej mówiłem o tym w ostatnim odcinku podcastu, który znajdziesz tutaj. Kupujemy zapasy makaronu i papieru toaletowego, rzucamy się w wir zadań, przestawiamy się na on-line, działamy. Bo działanie daje nam to względne poczucie kontroli, którego tak bardzo nam potrzeba. Za wszelką cenę wpływać na rzeczywistość, próbować ją odczarować, jakoś nad nią zapanować. Nieważne nawet, że te działania często nie są specjalnie produktywne. Po prostu musimy coś zrobić, żeby nie zwariować, żeby się nie poddać, żeby nie popaść w marazm lub alkoholizm. I kręcimy się, jak chomik w kołowrotku, często bez sensu, byleby się kręcić.

W naszej naturze nie leży poddać się.

 

PODDAJ SIĘ

 

Nie namawiam do zaprzestania działań. Sam siedzę i piszę ten tekst.

Ale zanim usiadłem, musiałem przeżyć kilka dni rozpaczy, strachu, panicznych działań obronnych, planowania przyszłości, w której obecnie nie mam się na czym oprzeć i której nie mogę zaplanować a jedynie ją sobie wyobrażać. Oczywiście w najczarniejszych barwach, które potęgowały panikę i odcinały mnie od jakiejkolwiek energii.

Zapadałem się przez te kilka dni, przyznaję. Może jeszcze trochę się szarpię.

Podobno, jeśli wpadniesz w bagno to zapadasz się szybciej, kiedy próbujesz się uwolnić. Przestań się ruszać, a przetrwasz.

Na działanie przyjdzie czas.

Teraz jest czas na szukanie równowagi w każdej chwili dnia. Jeśli daje Ci ją działanie, jak mi teraz pisanie tego artykułu – działaj. Ale zadbaj też, żeby to działanie nie było paniczne, złap moment, w którym czujesz, że działaniem zapychasz strach i niepewność i wtedy przestań działać. Na chwilę. Idź na spacer, póki możesz. Na rower idź. Pobiegać. Do ogrodu. Zrób coś bez celu, tylko dla przyjemności. Zrób sobie dobre jedzenie albo zamów. Poudawaj przez chwilę, że jest po staremu, znajdź rutynę.

Przecież świat się nie kończy.

Odpuść, oddychaj.

 

Życzę nam wszystkim równowagi w tym dziwnym czasie.

Ze szczerym uśmiechem,

 

Adam.

 

Udostępnij
4 komentarze

Napisz komentarz