Jestem trenerem. Teraz tak mogę o sobie powiedzieć. Właśnie skończyłam 79 edycję Szkoły Trenerów Biznesu.
Tydzień temu stałam na środku sali przed moimi kolegami i koleżankami z grupy i uśmiechałam się do siebie. Coś się kończy, coś zaczyna… Idę dalej, jeszcze nie wiem gdzie dokładnie, ale idę. Zanim nazwałam się trenerem, przeszłam długą drogę. Teraz wiem, że nie zamieniłabym tej pracy na żadną inną. Jeśli stoisz teraz przed wyborem, chcesz zostać trenerem, a nie wiesz, jak się do tego zabrać, to zapraszam do przeczytania mojego pierwszego wpisu :).
Dawno, dawno temu… jak teraz o tym myślę, to naprawdę minęło sporo czasu, odkąd byłam pierwszy raz na prawdziwym szkoleniu. Dorabiałam wtedy do studenckiego stypendium w jednej z warszawskich galerii i zostałam zaproszona na szkolenie sprzedażowe. Nie pamiętam już co na nim było, ale pamiętam, że patrzyłam na osobę stojącą na środku i myślałam, że ja też tak chcę… Minęło kilka lat zanim poprowadziłam swoje pierwsze szkolenie. I tutaj moja pierwsza rada – uzbrój się w cierpliwość i czerp z tego, co Cię spotyka po drodze. Każdy Twój sukces, każda porażka są doświadczeniem, które możesz potem wykorzystać jako trener.
Po jakimś czasie dostałam się do pracy w dużej, międzynarodowej korporacji. Pracowałam najlepiej jak mogłam, a mój wewnętrzny zawodnik cały czas dawał o sobie znać i kazał myśleć o rozwijaniu się i szukaniu pracy przy szkoleniach.
I tu zaczyna się moja podróż bohatera.
Wezwanie – rekrutacja wewnętrzna do działu szkoleń. Co prawda praca przy organizacji szkoleń a nie jako trener, ale gdzie indziej się nauczę, jak prowadzić szkolenia, jak nie przy trenerach? Szybka decyzja – wysyłam CV. Potem kilka rozmów, zadań assessmentowych i mam, jestem w dziale szkoleń! Moja kolejna rada – aktywnie szukaj okazji do rozwoju, rozglądaj się uważnie. Może gdzieś jest ten mniejszy schodek, który pomoże Ci wskoczyć tam, gdzie chcesz.
Kolejny krok w podróży bohatera to znalezienie mentora albo drużyny. I ja swoją drużynę znalazłam. Przede wszystkim trafiłam na świetnego szefa, który dał mi szansę. Nie mówił mi, że jeszcze za wcześnie, że nie mam doświadczenia. Pozwolił próbować, doświadczać, robić błędy i wyciągać z nich wnioski. Dodatkowo każdy z trenerów z moim zespole okazał się bardzo otwartym i cierpliwym nauczycielem. Mogłam obserwować, jak pracują i brać z tego, to co mi najbardziej odpowiada. Jaki z tego wniosek? Nie bój się pytać i korzystać z pomocy, otaczaj się ludźmi lepszymi od Ciebie w dziedzinie, w której chcesz się rozwijać. A jeśli jesteś menadżerem – dawaj ludziom szanse, dostrzegaj potencjał i pozwalaj próbować.
Hmmm… a z czego by tu szkolić? Na początku mojej trenerskiej drogi zaczęłam zadawać sobie to pytanie. W międzyczasie mój pracodawca postanowił zmienić w całej sieci sprzedaży system sprzedażowy. To oznaczało ogromny projekt, 5000 osób to przeszkolenia… Nieświadoma ogromu przedsięwzięcia zgłosiłam się do skoordynowania całości – od przygotowania materiałów, zaplanowania szkoleń, przydzielenia trenerów, samodzielne prowadzenie szkoleń, zebranie wyników ankiet… Dopiero teraz widzę, że to było karkołomne przedsięwzięcie, ale cóż… zakończyło się sukcesem. Do dzisiaj docierają do mnie sygnały, że to były jedne z lepszych szkoleń. Mój potwór okazał się nie być aż takim strasznym, a dzięki niemu moje nazwisko zaczęło być kojarzone ze szkoleniami. Moja refleksja – stawiaj sobie ambitne cele, jeśli dzisiaj jeszcze czegoś nie wiesz, to się nauczysz po drodze. Wyjdziesz z tego bogatszy o doświadczenie. Kolejna sprawa to tematyka. Nie przyszło mi wtedy do głowy, żeby prowadzić szkolenia z zarządzania, bo to nie był mój temat, nie czułam się w tej dziedzinie ekspertem. Znalazłam temat, który kojarzył się ludziom z młodymi osobami i mogłam prowadzić te szkolenia bez obawy o podważenie autorytetu.
W międzyczasie próbowałam innych tematów szkoleń, nabrałam też doświadczenia sprzedażowego, menadżerskiego, prowadziłam duże projekty. Po 5 latach od rozpoczęcia przygody ze szkoleniami nadszedł czas, kiedy podjęłam decyzję: idę do szkoły trenerów. Na początku miałam dużo wątpliwości, nie czułam się już początkującym trenerem. Czy żałuję tej decyzji? Żałuję, że poszłam do tej szkoły tak późno. Mimo że wiele z treści, które pojawiły się na zjazdach, były mi znajome, to postanowiłam z każdego dnia czerpać jak najwięcej. To była prawdziwa przygoda i chciałabym podziękować każdej osobie z mojej grupy i każdemu trenerowi, który prowadził dla nas zajęcia za towarzyszenie mi w tej podróży. No i oczywiście Ojcom Założycielom za stworzenie atmosfery, do której chce się wracać.
Dzisiaj mówię o sobie: jestem trenerem. Chcę iść dalej, bo kolejna podróż bohatera właśnie się zaczyna. Mam w głowie mnóstwo pomysłów, trzymajcie kciuki, żebym je zrealizowała :)
O Autorze: Elwira Skrodzka
4 komentarze