TOP_tlo_39
SETki inspiracji
Blog Grupy SET

118. Jak być dobrym rodzicem dla swojego wewnętrznego dziecka?

Od jakiegoś czasu dużo mówi się o wewnętrznym dziecku, które podobno jest w każdym z Nas.

Mówi się by to dziecko ukochać, zrozumieć, dopieścić, ale…
Nie jestem rodzicem, jednak w moim odczuciu rodzicielstwo to najcięższy zawód świata. Ile byś nie włożył w to energii to koniec końców okaże się, że czegoś dałeś za dużo, a czegoś za mało. Ostatnio coraz częściej rozmawiam z małą Paulą i weszłam w schemat robienia sobie “puci puci, ależ Ty jesteś piękna!” oraz spełniania wszystkich marzeń na które mnie stać lub nie…
Pisałam o tym, że można dać dziecku za mało lub za dużo – owszem! To samo możemy zrobić kiedy to wewnętrzne dziecko zdecydujemy się ukochać i wynagrodzić mu pewne braki, których zaznało w dotychczasowym  życiu.

Jednak rola rodzica dla Nas samych jest jeszcze trudniejsza niż rola tych biologicznych. Teraz poproszę byście wyobrazili sobie dwie sytuacje…

 

Pierwsza sytuacja:

Siedzisz u swoich znajomych, nagle wpada ich córka z dyplomem ukończenia wyższej szkoły. Ma na twarzy uśmiech i opowiada o przebiegu egzaminu. Na dyplomie widnieje kształtna czwórka, a dziewczyna ma w oku “ten błysk”. Pamiętasz ich córkę, kiedy niepewna siebie zmagała się z przygotowaniem do matury. Mimo, że pilnie się uczyła to nigdy nie należała do najzdolniejszych uczniów. Poświęcała nauce do klasówki kilka godzin, a innym uczniom wystarczyła długa przerwa i to co zapamiętali z zajęć, by dostać lepszy stopień, Twoje rozmyślania przerywa głos jej ojca:
– No cóż… Mogło być lepiej, a jak inni? Ile było piątek? Wiesz tyle poszło na to pieniędzy… – Jesteś wzburzona i masz ochotę powiedzieć: “Stary, co Ty mówisz? Przecież ta dziewczyna wykonała ciężko, heroiczną pracę by skończyć te studia.

Myślę, że w większości z Nas ta historia wzbudza bunt, bo jest czas w rodzicielstwie gdy stawiamy wymagania i ten w którym doceniamy prace. Wyniki i skuteczność to jedno, a sztuka porównywania się do siebie a nie do innych to drugie.

Jakim rodzicem jesteś dla siebie? Czy czujesz ten sam bunt gdy mówisz sobie, że Twój sukces to przypadek lub nic takiego? Czy potraktowałabyś swoje dziecko tak jak potrafisz potraktować siebie? Nazywanie dziecka nieudacznikiem to przemoc psychiczna, to patologia z którą się nie zgadzamy. Zatem dlaczego stosujemy ją wobec siebie?

 

Druga sytuacja:

Twoje dziecko ma nadwagę i jeśli nie zajmiesz się tym tematem to prawdopodobnie za jakiś czasu ucierpi na tym Jego zdrowie, relacje, a jak mówią liczne badania również poczucie własnej wartości. Twoje dziecko uwielbia czytać książki, grać na komputerze. Właściwie je tyle co jego rówieśnicy, ale od wysiłku fizycznego woli ten psychiczny. Właśnie wróciliście z bilansu i okazało się, że Twoje dziecko przytyło kolejne 5 kg. Co robisz? Każesz mu stanąć przed lustrem i mówisz, że jest grube, że inni potrafią a on nie, że się do niczego nie nadaje? Hmm… A może po drodze od lekarza kupujesz duże lody i stwierdzasz w duchu: “zajmę się tym jutro”? A co zrobiłby idealny rodzic?

Może wróciłby do domu, porozmawiał z dzieckiem i ustalił wspólny, atrakcyjny plan działania. Zamiast mówić te wszystkie przykre rzeczy wdrażałby sukcesywnie nowe nawyki żywieniowe w rodzinie, zabrały dziecko na basen lub rower… Jakim rodzicem jesteś dla siebie? Co do siebie mówisz gdy wskazówka wagi zamiast w lewo znowu powędrowała w prawo? Co zrobisz gdy po tygodniu dziecku znudzi się rower? Nakrzyczysz, nazłościsz się i odpuścisz temat do kolejnego bilansu?

Z całą świadomością trzeba pamiętać, że rodzic to nie tylko człowiek który daje cukierki i nagrody za czerwony pasek. Często to jest ta osoba, która pokazuje nam inny świat, która o nas dba gdy sami o tym zapominamy. W końcu to też osoba, która stawiała granice i mówiła: “najpierw lekcje, potem przyjemności”. I myślę, że warto jest kochać i rozpieszczać tego małego urwisa w nas, ale jeśli urwis ten wraca do domu, zjada obiad i znowu siedzi przy komputerze to trzeba mu powiedzieć: “Kocham Cię, dlatego idziemy na rower”.

Jeśli właśnie Twoje dziecko osiągnęło sukces to uczcij to, otwórz szampana i nie mów mu bzdur!

Rola rodziców to nie tylko głaskanie po głowie i mówienie, że jesteśmy cudowni. To też te chwile gdy mama ściągała Cię
z imprezy od przyjaciół i mówiła, że oprócz przyjemności ważna jest też praca. Nieważne czy miałeś osiemnaście lat i chodziło o przygotowanie do matury czy teraz masz trzydzieści i chodzi o naukę języka, która umożliwi Ci znalezienie pracy marzeń. Ważne jest to by podzielić czas między radość, a obowiązki. By podzielić czas na powiedzenie swojemu dziecku: “zawaliłeś, ale czasu nie cofniesz. Bierzmy się do pracy.”, a czas gdy mówimy: “dziś sobie odpuść. posiedzimy w pidżamie i obejrzymy troskliwe misie”. Generalnie mam na myśli to, że gdyby nie mój tata to nie miałabym nawyku gaszenia światła gdy wychodzę z pokoju i płaciłabym większe rachunki za prąd, a gdyby nie moja mama zapominałabym że jest czas na rozrywkę, ale potrzebujemy też czasu na modlitwę i naukę.

Dziś to Ty jesteś swoim rodzicem, więc zabierz się na ten rower lub do biblioteki, kup kilogram truskawek i prosecco bo właśnie skończyłeś ważny projekt, a jeśli coś zwalisz to nie odpuszczaj do kolejnej oceny pracowniczej, bilansu u lekarza czy zakończenia związku. Bądź rodzicem, który zawsze kocha i chce dla Ciebie jak najlepiej! Bądź takim, który daje prezenty, ale też pilnuje wyników
i motywuje do nauki.

 

 

Paulina Sokołowska

Specjalista ds. HR / Trener Biznesu / Coach. Na co dzień pracuje w Zakładzie Pracy Chronionej i bierze udział w projektach aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością. Współpracuje z fundacjami, gdzie prowadzi  warsztaty dotyczące planowania kariery. Dodatkowo projektuje szkolenia z zakresu umiejętności managerskich i rozwoju osobistego. Kreatywna idealistka, która wierzy w ludzi i wspiera ich rozwój w życiu prywatnym i zawodowym. Prywatnie książkoholik, miłośnik fotografii i długich rozmów.

 

 

Udostępnij
Jeden komentarz

Napisz komentarz