Ania chwyciła papierowe menu pizzerii i przejrzała je kilka razy od góry do dołu.
– Nie wiem sama… a Ty co myślisz ?
– Może rzeźnicką? – odpowiedział bez większego namysłu.
– Znowu… Może coś innego? – zapytała, przeglądając składniki drożdżowych placków wymienionych w dziale „nowości”
– No jak chcesz to zamów coś innego.
– Nie wiem, ta z kaparami i kozim serem brzmi ciekawie.
– No to zamów jak chcesz.
– A jak będzie niesmaczna… To weźmy lepiej rzeźnicką, jest w sumie najlepsza. Dzwoń.
Zmiany nie są łatwe. Lubimy podążać tymi samymi utartymi ścieżkami. Nasz umysł działa jak odkrywca w zalesionej dżungli. W dłoniach dzierży maczetę i dzielnie karczuje gąszcz potencjalnych decyzji. Na końcu, ocierając pot z czoła, spogląda na tę świeżo powstały ślad inżynierskiego kunsztu i z dumą zaczyna kroczyć pomiędzy ściętymi zaroślami. Po latach ze ścieżki zrobi się piękna, udeptana, bezpieczna droga, prowadząca do wodopoju. Czy to dobrze? Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Pytanie, które czasem jednak sobie warto zadać to, „Czy to jedyna słuszna droga dojścia? Czy gdzieś tam nie byłoby łatwiej albo krócej, albo zwyczajnie czy gdzieś bliżej nas nie ma innego źródła, a my nadal przez te pokrzywy…”
Masz czasem tak, że czujesz się, jakby w Tobie mieszkało dwóch, trzech odpowiedników Ciebie. Jeden chce bezpieczeństwa, a drugi dusi się w pracy. Jeden chce pasjonującego związku, a drugi docenia partnera za to, że jest poprawny. Jeden chcę być szczupły i zdrowy, a drugi w tym czasie pochłaniając tort bezowy, tłumaczy sobie, że przecież coś mi się od życia należy. Nie jest łatwo zboczyć z raz wybranej drogi. Może inaczej. Nie każdemu jest łatwo. Czasami z uporem maniaka będziemy racjonalizować podejmowane wybory, usprawiedliwiać decyzje. Czasem szukając rozwiązań problemów, kręcimy się w kółko po tych samych myślach, oglądając je po stokroć, oznajmiając sami przed sobą, że przecież się nie da. Zmęczeni i zrezygnowani decydujemy, że pokrzywy na ścieżce starego wyborów nie są przecież takie złe i, że kiedyś nawet czytaliśmy, że te bąble co zostają na kostkach, są zdrowe… Jeszcze tylko powtórzymy to sobie w myślach kilka razy i uwierzymy, że to prawda. Gdyby nagle na tej drodze pojawiło się jakieś zagrożenie, przeszkoda to wtedy owszem, można szukać innej, ale tak- po co?
To, co robi coach? Daje rozwiązania? Podpowiada gdzie iść i po co? Bynajmniej. Coach wręczy Ci lornetkę i zachęci, żeby wejść na drabinę. To Ty jesteś ekspertem od swojego życia i nikt nie przeżyje go za Ciebie. Masz w sobie cały potencjał możliwości i wachlarz rozwiązań. Popatrz, przyjrzyj się im, zauważ, że są. Coaching to też droga. Droga, w której masz towarzysza, a on, zanim kolejny raz bezrefleksyjnie podążysz utartym schematem, zapyta Cię, czy może jest inne wyjście. Zaprosi Cię do tego, żebyś zatrzymał się na chwilę i zapytał sam siebie, co jest dla Ciebie naprawdę w życiu ważne. I czy te rozwiązania, które wybierasz, są tymi, które naprawdę chcesz wybierać. Czy może wybiera je ten drugi Ty? Bardziej zachowawczy i wygodny, bojący się zmiany, a w tym czasie inna część Ciebie usycha z żalu przed straconymi szansami.
Do Ani przyjechała pizza. Rzeźnicka. Smaczna, ale… po przełknięciu został smak nudy, powtarzalności i rutyny. Popatrzyła jeszcze na menu i postanowiła, że kolejnym razem zamówi coś nowego, na co faktycznie miała ochotę… zapominając, że obiecuje to sobie od lat.